Kiedy zakładałam tego bloga oczywiście zwracałam uwagę na produkty i ich jakość, ilości cukru w jedzeniu. Podyktowane było to głównie dbaniem o jakość i zainteresowaniem kuchnią. Im dłużej gotowałam i zgłębiałam tajniki kulinarne,a także dietetyczne, odnajdywałam co raz to nowe inspiracje. Niestety w pewnym momencie okazało się, że w diecie trzeba zrezygnować z pszenicy i glutenu, i to był pierwszy cios. Nie było łatwo, bo wszystkiego trzeba nauczyć się od nowa, być jeszcze uważniejszym i dokładniejszym przy wyborze składników dania, a o wyjściu do restauracji nie wspomnę! Kiedy oswoiłam się już z bezglutenową dietą dowiedziałam się, że muszę w swojej diecie wyeliminować kolejne produkty. Dlaczego zamęczam Was moimi przydługimi wywodami? Bo od teraz zmuszona jestem zmodyfikować formułę bloga. modyfikacje będą polegać na eliminacji z przepisów alergenów: mleka i wszelkich pochodnych, pszenicy, glutenu, drożdży i miodu. Mam nadzieję, że Was to nie zniechęci i wyruszymy razem w tę nieznaną podróż :)
A na uleczenie smutków polecam pachnącą świętami gorrącą czekoladę, bo ona jest w stanie poprawić każdemu humor! Wy też czujecie atmosferę Świąt? :)
Gorąca czekolada na smutki
*dwa duże kubki
1 banan
250 ml mleka sojowego
ekstrakt waniliowy
50 g czekolady gorzkiej
przyprawa piernikowa
dodatek dla tych którzy mogą: bita śmietana
Banana zmiksować razem z mlekiem, ekstraktem oraz przyprawą. Podgrzać i dodać ciepłą rozpuszczoną czekoladę. Można na wierzch dodać bitą śmietanę i posypać cynamonem.
Smacznego!
Ja nie umiałabym wyeliminować tych produktów z diety ;)
OdpowiedzUsuńAle taka czekolada na mleku sojowym musi być genialna !
takiej gorącej światecznej czekoladzie nie można się oprzeć! tym bardziej kiedy tak smakowicie wygląda :)
OdpowiedzUsuń