Od zawsze miałam słabość do jabłek. Uwielbiam je pod każdą postacią, a że mam i słabość do Jamiego Olivera... Kiedy tylko wpadła mi w ręce jego książka "Moje obiady" jednym z pierwszych przepisów, który wykorzystałam był właśnie przepis na szarlotkę. Pamięta, że kiedy robiłam ją po raz pierwszy nie posiadałam w swym studenckim zestawie odpowiedniej formy - śr. 20 cm. Musiałam podkraść mamie podczas wizyty w domu! Zrobiłam ją dla koleżanek ze studiów - miałam ją przy sobie na zajęciach i cała sala pachniała jabłkami i imbirem. Wtedy się zakochałam w tej szarlotce i mimo, że znam wiele przepisów ( moja mama robi idealną szarlotkę na kruchym cieście!) to ta jest moim nr 1.Przyznam, że moje kruche ciasto pozostawia zawsze wiele do życzenia, ale dzięki pomocy zmechanizowanego robota ta szarlotka zawsze mi wychodzi.
Drogą prób i błędów zmodyfikowałam delikatnie przepis. Ciasto pozostało bez zmian, ale nadzienie powstało z inspiracji inną szarlotką, którą widziałam u Anny Olson.
Szarlotka Jamiego Olivera
Ciasto:
- 225 g mąki
- 140 g masła
- 85 g cukru pudru
- skórka starta z 1 cytryny
- 2 żółtka
Nadzienie:
- 5 jabłek ( najlepiej dość twardych i dużych)
- szklanka wody
- pół szklanki cukru
- szklanka rodzynek
- imbir - może być świeży ( kawałek wielkości kciuka)
- szczypta cynamonu
- dwie łyżki soku z cytryny
Piekarnik należy rozgrzać do 150C. Ciasto można wyrabiać ręcznie, ale bardzo dobrze w tym wypadku sprawdzają się roboty i melaksery. Mąkę, masło i cukier wrzucić do melaksera i połączyć. Dodać żółtka i skórkę z cytryny. Ciasto podzielić na dwie części - większą rozwałkować i wyłożyć nim formę o śr. 20 cm. Pozostałe ciasto oraz formę wstawić do lodówki. Obrać jabłka i wydrążyć cały środek. Jabłka pokroić na plastry grubości ok. 0,5 cm. Można je wrzucić do miski z woda i sokiem z cytryny żeby nie ciemniały. Z wody, cukru, imbiru, cynamonu i soku z cytryny należy przygotować syrop. Na koniec, kiedy się już zredukuje można dorzucić kawałek masła.
Na schłodzone ciasto układamy warstwami na przemian jabłka i rodzynki. Całość polewamy ciepłym syropem. Dzięki temu jabłka będą miały fantastyczny smak, ale się nie rozpadną i zachowają swój ładny kształt. Na jabłka układamy druga część ciasta. Możemy wierzch trochę ponacinać, żeby para miała, gdzie uchodzić. Ciasto smarujemy z wierzchu rozmąconym jajkiem.
Pieczemy ok. 40 minut. Ciasto można jeść gorące, ale ja polecam poczekać, aż będzie przyjemnie ciepłe. Dzięki odrobinie cierpliwości uzyskamy idealnie kruchy spód - wcale nie będzie rozmoczony, gdyż jabłka nie rozpadną się podczas pieczenia. Ciasto można podać z bitą śmietaną, albo z lodami.
Smacznego!
P.S. Zdjęcia będą - obiecuję!